Droga do Rio

W pogoni za zachodzącym słońcem – droga do Rio cz.2

By on 3 sierpnia 2016

Razem ze starsza parą cięliśmy francuskie łąki w rytm miejscowych przebojów. Zamiast do Metz (dokąd początkowo zamierzał dotrzeć) postanowiłem pojechać z nim za Sztrasburg gdzie zostawili mnie na gigantycznym parkingu. Parking i był może gigantyczny, ale ze złapaniem stopa miałem gigantyczne problemy – wszyscy kierowcy ciężarówek jechali do Niemiec albo Holandii, osobówki albo były pełne albo jakoś nie chętnie patrzyli na mnie kierowcy (efekt zamachów w Nicei?). I wtedy okazało się, że warto wolontariatować świat, bo jeśli dobro wraca to właśnie teraz, za wszystkie wolo w deszczu i śniegu, spadło jak 30kg worek z nieba 🙂

Którąś godzinę szukałem transportu na południe Francji ze stacji przed Colmar. Zacząłem rozpoznawać kierowców, oni mnie, nawet obsługa zaczęła mnie traktować jak wyposażenie wnętrza. Szukałem, pytałem, qrwami rzucałem – każdy jechał w inną stronę. Stoi jakiś facet, niemieckie blachy, obserwuje mnie, więc podchodzę i pytam czy weźmie ze sobą wyposażenie stacji, (czyt. mnie) raptem kilka km dalej. On w ząb po angielsku, więc woła żonę i dopiero wtedy zauważyłem, że mają dwójkę dzieci i caaały tył zawalony gratami. Myślę pozamiatane, nikt o zdrowych zmysłach mnie nie zabierze, ale oni mówią że jadą do… Hiszpanii i mogą mnie zabrać! Że się pomieścimy!

I tak zaczęła się nasza wspólna podróż przez… 1579 km! Skompresowali się do tego stopnia, że zmieścił się mój nie małych rozmiarów plecak. Dali wody, ciastka, chipsy, sok. Były figi, jabłka, zimne napoje gazowane i ciepła kawa. Znalazł się kocyk i poduszka pod głowę. Ugościli przepysznym domowym obiadem i śniadaniem! Co chwile pytania czy czegoś potrzebuje, czy jest mi dobrze, czy muzyka mi odpowiada. Z synami poćwiczyliśmy angielski (“no odmień to be” 😀 ), graliśmy w gierki, pobawiliśmy się go pro. Na pożegnanie dali płytkę z niesamowitą muzyka której słuchaliśmy jadąc! Esencja autostopowego raju!

13668922_560064574175528_553274921711863754_oTrzech braci na tylnym siedzeniu 🙂 ta dwójka będzie prawdziwymi muzycznymi gwiazdami, wierzcie mi że jeszcze o nich usłyszymy 🙂

Ale po wydarzeniach w Nicei najważniejsze rozmowy prowadziłem z żoną. Długo rozmawialiśmy o nietolerancji, która ich dotyka, bo są… muzułmanami! Już wchodząc do samochodu powiedziała mi to ni to tłumacząc się, ni to ostrzegając. A może dlatego że są z tego dumni. Urodzeni w Maroku, większość życia spędzili w Niemczech. Przez te trasę stworzyliśmy niemieckomarokanskopolska rodzinę. Takiej troski nie doświadczyłem chyba od żadnego obcego człowieka!

Cieszyłbym się szczerze gdybym na swojej drodze spotykał wyłącznie muzułmanów. Tych prawdziwych, kierujących się miłością i szacunkiem, bezinteresownie dbających o bliźniego, otwartych na świat, a nie świat ten próbujących zmienić.

Nadia, Mounir, Anouar, Hani – Dziękuję Wam przeogromnie! Wykazaliście się ogromnym sercem, ja oddaje Wam swoje. Gdziekolwiek będę tam będzie też Wasz dom 🙂

Podróż na południe Hiszpanii, bo rozstaniemy się za Alicante , zabrała mi 2,5dnia (w weekendzie!). Czas spełnić marzenie i pojechać wyiskać się z drobnych małpom na Gibraltarze 🙂

TAGS
RELATED POSTS

SOCIAL COMMENT

LEAVE A COMMENT