Chile

Carretera Austral. Droga autostopowych kciuków.

By on 8 lutego 2017

Jestem tu blisko 7 miesięcy, a do tylko umownych linii na mapach, które dzielą ten południowo Amerykański stół na kraje, nadal nie mogę się przyzwyczaić. Granica chilijsko-argentyńska jest tylko wtedy kiedy Ty tego chcesz. 10 km pas ziemi niczyjej, na której i tak rosną domy, a Ty chodzisz jak Ci się podoba, więc to w Twoim interesie jest znalezienie strażniczej budki i poproszenie o pieczątkę. To że Chilijczycy i Argentyńczycy miłością do siebie nie pałają specjalną tajemnicą nie jest, ale najlepszym dowodem na to jest droga krzyżowa, która jedną budkę strażniczą dzielą od drugiej 😀 Pierwsza stacja przy Chile, ostatnia przy Argentynie, a interpretacja po Waszej stronie.

IMG_20170128_135734

IMG_20170128_141139

Po poukładanej Argentynie, Chile w pierwszym kontakcie jest bardziej latynoskie, żywiołowe, otwarte. Ale potem widzisz bardzo dużo żandarmerii, policyjnych samochodów, zakazy biwakowania i picia w miejscach publicznych. Po kilku dniach czujesz w powietrzu dyktatorskiego ducha Pinocheta.

Pierwsze miasteczko po drugiej stronie – Chile Chico – leży nad nagłębszym jesiorem Południowej Ameryki. Pierwszego dnia spotkałem na ulicy grupkę studentów, z którymi poszliśmy w tany podczas trzy dniowego festiwalu muzycznego 😀

IMG_20170128_180402

IMG_20170128_183106

Jedyny oficjalny „kantor” w mieście w sklepie wędkarskim u Martina

IMG_20170128_213813

IMG_20170129_013244

Żeby pojechać na północ opcje są dwie – przepłynąć to jezioro w godzinę i zapłacić marne 2000 pesos (ok. 13zł), albo objechać je w 3 dni i przeżyć tysiąc niezapomnianych chwil 😀 Wybór był prosty, więc stanąłem w kolejce innych autostopowiczów i czekałem na swoją pierwszą ciężarówkę.

IMG_20170129_104102

No właśnie, autostopowe kolejki. Na południu Brazylii spotkałem tylko 4 autostopowiczów i ze szczęścia skakałem jak głupi. W Paragwaju i Urugwaju nikogo, prawdziwe zatrzęsienie zaczęło się na południu Argentyny, a w Chile to prawdziwy Sajgon! Do tej pory „problemem” było kiedy samochód nie chciał sie zatrzymać. Teraz problemem jest że samochód nie ma się gdzie zatrzymać, bo jest takie zatrzęsienie autostopowiczów! Ludzi tu więcej na poboczach niż komarów! Wyglądamy jak zakopane po kolana w ziemie słupki kilometrowe. Czekając śpiewamy, gramy, opowiadamy, gotujemy, pijemy i co chwilę kogoś asfaltowa rzeka porywa, a na jego miejsce kolejnych jak Jonaszy wypluwają metalowe wieloryby. Najfajniej jest na tych pylistych, bocznych drogach gdzie przejeżdża jeden samochód na 15 minut. Ludzie już nawet nie wstają żeby łapać stopa, ale półleżąc wyciągają rękę 😀 Kiedy słyszą dwięk samochodu, najpierw nasłuchują z której strony przyjedzie, potem kiedy pojawi się na horyzoncie oceniają czy w ogóle jest warto się podnosić, czy to taki który nigdy sie nie zatrzymuje. Kiedy widzą iskrę nadziei, powoli, ociężale, jak zombie wychodzą z kryjówek przed słońcem i wstają z legowisk żeby dać lajka kierowcy. Blisko rzek i stawów każdej nocy powstają miniaturowe obozy z 20-30 namiotami tych, którzy zostali na mieliźnie nocy. A tam to już prawdziwy cygański tabor – ludzie z całego świata, tysiące jezyków, pranie, suszenie, gotowanie w żeliwnych kociołkach, strzyżenie, i duuuża doza wzajemnej miłości.

IMG_20170205_142633

IMG_20170202_083436

Wioska w której żyło niecałe 100 mieszkańców, a codziennie na całej jej długości (dwie przecznice) stało ok 30 autostopowiczów

IMG_20170206_194809

Zbawienie! Z tej ciężaróweczki dosłownie wysypało się ok 30 ludzi 😀

IMG_20170205_135311

Rząd dba oto aby autostopowicze się nie przemęczyli i zamyka na kilka godzin całe odcinki dróg. Czas na piwo!

IMG_20170205_111348

Kiedy rozbiłem się pod chilijskim Golden Bridge jeszcze nie wiedziałem że zostanę tam trzy dni. Spotkaliśmy sę przypadkowo – brazylijczycy, chilijczycy, niemka i ja, w miejscu gdzie codziennie powsawało mini miasteczko backpackerów. Ale tak dobrze się bawiliśmy że nie wyjechaliśmy stamtąd 3 dni! Inni przypływali i odpływali, a my nieprzerwanie śpiewaliśmy przy ognisku. Ale opowieści spod tego mostu zostają pod mostem 🙂 Powiem tylko że do dyspozycji mieliśmy gitarę, dwie ukulele, bemben, harmonijkę ustną, taką harmonijkę na powietrze, grzechotki, sporo wina i codziennie około 30 ludzi do śpiewu. Noc zlewała się z dniem, a rzeczywistość ze snem 🙂

IMG_20170205_145058

IMG_20170206_084041

IMG_20170206_113934

IMG_20170206_101000

Kiedy odstałem swoje władowałem się wywrotki, którego kierowca okazał się ogromnym fanem rajdu Paryż-Dakar. Widać to było nie tylko z opowieści, ale i z tego jak prowadził. Nigdy nie podejrzewałbym że wywrotka potrafi tak szybko jechać, skakać przez mostki, ścinać zakręty, za którymi wiały przepaście, rozpadliny, urwiska i NIESAMOWITE widoki! W Chile Chico rozpoczęła się moja przygoda z Caretela Austral – jedną z najpiękniejszych dróg świata ciągnącą się przez prawie wszystkie chilijskie parki narodowe! Cała ta droga powinna zostać wpisana na światową listę UNESCO! Każdy zakręt, most, prosta to widoki na góry, doliny, rzeki i jeziora powalające pięknem. A że to droga głównie żwirowa dlatego suniesz 40 km na godzinę, a tak naprwadę czujesz się jakbyś siedział w kinie samochodowym i oglądał film National Geographic. Obiecałem sobie solennie – kiedyś tu wrócę, kupię małego vana i przejadę tę drogę jeszce raz, wolniej, zatrzymując się na każdym zakręcie (inną sprawą jest, że do sporej ilości miejsc stopem dojechać się po prostu nei da 🙁 ). Piszę to tu więc nie ma odwrotu 🙂

PANO_20170131_201230

PANO_20170131_111817

IMG_20170206_191932

IMG_20170204_180830

IMG_20170204_115138

IMG_20170203_194807

IMG_20170203_193237

IMG_20170201_183532

IMG_20170130_130213

IMG_20170130_172024

IMG_20170130_171609

Ta droga to jedno wielkie miejsce spotkań. Jest tylko jedna nitka prowadząca na północ, więc siłą rzeczy wszyscy musimy cisnąć razem. I tak robiąc kółko wokół jeziora spotkałem Juana, który na swoim rowerze jedzie z Santiago na południe Chile. Spotkaliśmy się jeszcze kilka razy, bo pomimo gór potrafił robić ponad 100km dziennie, a ja z powodu widoków nie chciałem robić więcej. W innym miejscu spotkałem Niemkę, z którą wcześniej rozmawiałem na szczycie jednej z gór w Argentynie. Dwa razy spotkałem niezwykłą Kanadyjkę, w pojedynkę jeżdżącą po świecie. Był facet który od 15 lat nieprzerwanie pedałuje wzdłuż i wszerz glob! Była inna parka z Holandii, która sprzedała absolutnie wszystko i cały dobytek wiozą na rowerach. Była w końcu ekipa czeskich studentów, którzy w czechosłowackim kamperze z 1974 roku jeżdżą po świecie (miałem wpaść na chwilę, ale kiedy chciałem wychodzić wyciągneli jedyny w tym muzeum na kółkach kieliszek i wraz z solennym argumentem „przecież musimy się napić”, i z jednego kieliszka, zrobiło się jak u Kazika: „Jedna flaszk, druga flaszka, i też trzecia kurdebele leci” 😀 Spotkania ziomków to zawsze ciężkie przeżycia 😀 ).

IMG_20170204_211906

Spotkani autostopowicze opowiedzili mi o marmurowych katedrach w Rio Tranquillo, więc zapłaciłem z bólem serca 10tys pesos (ok, 74zł), wskoczyłem do motorowej łodzi i po 20 minutach wbijania się w wody jednego z największych jezior świata wpłyneliśmy do systemu grot i jaskiń tworzących kaplice, kościoły i katedry… z marmuru. Woda korodując marmurowe skały przez tysiące lat stworzyła niesamowite miejsce. Kolory, kształty, gładkość ścian, faktura, i wizulana miękkość różnych rodzajów marmuru onieśmiela. Fajnie było to zobaczyć, dotknąć, ale 10 patyków to jak na moje standary trochę za dużo. Ale co widziałem to moje 🙂

IMG_20170201_113511

IMG_20170201_113528

IMG_20170201_113812

IMG_20170201_120938

IMG_20170201_120207

IMG_20170201_121042

IMG_20170201_121333

W Krainie Jezior prawie nikt nie mieszka, największe wsie mają po 400-600 mieszkańców, ale tworzą niesamowity klimat. Inkaskie wsie zatopione wierzchołkami w niebie. Dlatego kiedy wpadłem do Coyhaique, metropolii, w której mieszka prawie 50tys ludzi, wskoczyłem do marketu i chciałem wykupić prawie wszystko! Ceny w Chile znowu sa wyższe od Polskich (butelka wody – 10 złotych, kilo chleba – 8zł), ale w małych wsiach to już byla gruba przesada. Jadę do kasy, a tam… prozak tych krajów. Gdybyściewidzieli jak WOOOOOLNO ludzie tutaj pracują. Gdyby ktokolwiek tak wolno pracował w europejskim markecie to zwolniliby go w chwili! Jeśli przy kasie szybkoobsługowej, gdzie ludzie mają do 10 produktów, jest więcej niż 10 osób to murowane 30 minut czekania. Niedaj Boże ktoś zapłaci kartą! Ich terminale potrzebują 2 minuty żeby złapać połączenie. A niech transakcja nie przejdzie! Tutaj wizyta w sklepie to najlepsze zajęcia medytacji…

BTW, muszę się trochę lepiej odzywiać. Od blisko trzech miesięcy jem tylko tuńczyka w puszce, chleb, wodę i czasami pomidory. A i tak za każdym razem ten pakiet kosztuje mnie 30 złotych 🙁 Czuje jednak że trochę padam na siłach. Byle dociągnąc do Boliwii i Peru, tam podobno taniej 🙂

Z dobrych wiadomości – wyjechałem ze strefy zimna! Koszulka, spodenki i komary Jak mi ich brakowało 😀 Uciekam teraz na kilka dni na Argentyńską stronę zobaczyć jedną miejscowość i pochodzić po górach.

IMG_20170206_121646

TAGS
RELATED POSTS

SOCIAL COMMENT

LEAVE A COMMENT