Brazylia

Piątka z Dżizasem

By on 6 sierpnia 2016

Słuchajcie, dzieje się taaaak dużo, że aż ciężko znaleźć Czas żeby to wszystko spisać. Ogarnęliśmy się coś nie coś i zaczęliśmy systematyczne rajdy do kolejnych dzielnic Styczniowej Rzeki. W piątkowy wieczór uderzyliśmy do chyba najbardziej imprezowej dzielnicy miasta – La Lapa, wypełnionej nie tylko morzem alkoholu, oparami marihuany, ale i twórczego fermentu bo to dzielnica artystycznej bohemy. Absolutnie każdy metr kwadratowy ulic wypełniony graffiti, ludzie sprzedający swoje rękodzieło i inni próbujący sprzedać swoje idee. Niezliczona ilość muzyków, knajpek i sklepików. I one – schody! Aż chce się po nich chodzić, bo drugich takich nie znajdziecie nigdzie indziej. To co musiało się dziać w umyśle odpowiedzialnego za ten mały cud chilijskiego artysty to prawdziwa zagadka. Każdy ze stopni (a i otaczające je ściany) jest wykafelkowany! I nie znajdziecie dwóch takich samych kafelków. Wizerunki religijnych przywódców i znanych ludzi, panoramy miast, reklamy produktów, loga klubów sportowych, teksty w różnych językach. Nawet największa oferta Castoramy, Leroy czy innego budowlanego giganta przy tej ulicy się kryje 😀

13908864_567107330137919_3087348875817653702_o

13662130_567107336804585_729055020614677055_o

13667917_567107333471252_3358494143590336524_o

13909438_567107403471245_6694392596469210401_o

13668663_567107410137911_2857236027738138797_o

13908864_567107406804578_7417682483612004560_o

Nagle nasze nogi zaczynają się poruszać w rytm coraz wyraźniejszych bębnów. Otwarte na oścież techniczne wrota klubu, w środku bębniarze ze śpiewakami wyczyniają cuda, a cała ulica przed klubem tańczy w ich rytm 😀 Poznaliśmy tam niesamowitych Verónica, Irving i Lucas – dwójkę Meksykanów i rodowitego Brazylijczyka. I tak wieczór potoczył się już sam – najpierw tańce na ulicy, potem przedziwny trunek z Amazońskiej dżungli (wypiłem tego tylko malutki łyczek ale całkowicie sparaliżowało mi język i usta!!! Po wypiciu całego kieliszka pewnie paraliżuje myśli 🙂 ) i z zebraną naprędce ekipą uderzyliśmy zobaczyć świt.

13680105_567107436804575_1093408210242385673_o

13923313_567107486804570_444205707260738671_o

13653010_567107500137902_7593501354572352167_o

Wiadomo, że być w Rio i nie pojechać do stópek Dżizasa to jak polecieć na księżyc i nie spojrzeć na Ziemie. Są trzy drogi aby przebić z nim piątkę – wjechać pociągiem, vanem albo wejść na piechotę. Obawiając się tego, że próbując wdrapać się na szczyt tak jak na Gibraltarze sam zamienię się w dyszący i sapiący pociąg (a może nawet w pewnym momencie zaczęliby do mnie podpinać wagoniki) z zamkniętym oczami, co by mniej bolało, wyciągnąłem z sakiewki 68 reali (ok68zł) i poturlałem się klimatyzowanym vanem (i w sumie dobrze zrobiłem bo wejście na tę piekielną górę byłoby jakimś koszmarem). Na górze wita Was kilkunastu żołnierzy, dziesiątki kramów z badziewiem, setki fanów Instagrama i on jeden niezmiennie witający świat z otwartymi ramionami (chociaż widok ma o niebo lepszy od tego ze Świebodzina, który patrzy się na jakiś market, to znamienne jest że za jego plecami rośnie jedna z faweli). Widok Rio powala (może dlatego że z tej perspektywy nie widać całej biedy i przestępczości), ale jeszcze ciekawszy jest widok dziesiątek ludzi szukających miejsca w tym tłumie aby rozłożyć ramiona i zrobić fotke z Dżizasem 🙂

13920419_567107700137882_5000344864083896853_o

13667833_567107663471219_466750398074761956_o

13662364_567107686804550_2485034631221927657_o

13920146_567107723471213_362971208418801711_o

Chciałem poczuć się trochę jak burżuj, więc podrałowałem do światowej stolicy burżujstwa i na Copacabanie wychyliłem mrożonego kokosa 😀 Piękne dziewczyny, gigantyczne fale, muzyczka, bulwar zawalony biegaczami i rolkarzami tańczącymi w rytm przebojów disco. Chyba rozumiem dlaczego ludzie są w stanie rzucić worek złotych dukatów za 2 tygodnie pod palmami 🙂

13937838_567107596804559_6042314820320243564_o

13913715_567107593471226_6524850639211497068_o

A na koniec dlaczego warto nosić zagramanicą Woodstockowe ciuchy, bo dzięki nim poznałem: drugiego już w Rio Brazylijczyka, który był na Przystanku Woodstock, niesamowitą Anetę, która 8 lat mieszkała tutaj pracując jako przewodnik! Takie spotkanie to czyste marzenie 🙂 Jeszcze raz gorące uściski i powodzenia w malowaniu! No i 2 studentki medycyny z Warszawy i ich kumpele z Francji, które przyjechały do Brazylii odrobić swoje uczelniane praktyki. A to wszystko za sprawą jednej koszulki z Przystanek Woodstock – Woodstock Festival, którą wszyscy rozpoznali 😀

13662132_567107516804567_2993505232644258267_o

13662097_567107623471223_6901328035203420994_o

Uciekam plądrować muzea, a już jutro wdziewam swoje wolontariackie wdzianko, zapalamy gigantyczną olimpijską zapalniczkę i zaczynamy wolontariatować świat na Igrzyskach XXXI Olimpiady 🙂 Dream come true!

TAGS
RELATED POSTS

SOCIAL COMMENT

LEAVE A COMMENT